To nie kibole, a „zwykli ludzie” budują faszystowską Polskę. Osoby LGBT+, migranci, kto będzie następny?

mnw.org.pl 1 dzień temu

Dzisiaj 81. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Jak co roku uczczono pamięć powstańców i zamordowanych mieszkańców stolicy. Jak co roku politycy mówili o ich bohaterstwie, poświęceniu i patriotyzmie. Część z nich pewnie musiała sobie przypomnieć, co tradycyjnie rozumie się przez patriotyzm i obronę ojczyzny — w końcu na co dzień używają tych określeń, by jeszcze bardziej pogłębiać podziały, podżegać do przemocy wobec wszelkiego rodzaju „innych” i straszyć zmyślonymi zagrożeniami. Dziwnie się słucha, jak ludzie odpowiedzialni za postępującą faszyzację polskiej polityki oddają hołd największemu antyfaszystowskiemu zrywowi w historii naszego kraju.

Od kilku tygodni media informują o kolejnych rasistowskich napaściach w polskich miastach. W Częstochowie 17-latek i 30-latek zaatakowali nożem czarnego mężczyznę. W Głogowie zaatakowano Bengalczyka prowadzącego bar z kebabem. Przez siedem lat nie miał problemów, teraz najpierw napadnięto go z maczetą, a parę dni później ostrzelano witrynę. W Wałbrzychu zaatakowano Paragwajczyka, a hostel, w którym mieszkał, obrzucono racami. Mężczyzna trafił do szpitala. W Krakowie wyrzucono z tramwaju czarnego 20-latka z niepełnosprawnością ruchową. Piszemy „napadnięto”, by nie dołączać do nazywania sprawców „pseudokibicami”. Kiedy różne odmiany tego słowa pojawiają się w kolejnych artykułach, można odnieść wrażenie, iż kibole symbolicznie przestali być Polakami. Są od nas odlegli, ich agresja jest zupełnie obca. My, zwykli ludzie, jesteśmy czyści.

To tylko kilka z podobnych aktów agresji, a politycy ciężko pracują, by było ich więcej. Kłamią, dehumanizują, pokazują palcem na winnych zagrożenia, którzy zawsze są „nie-Polakami”. Gdy okazuje się, iż to nieprawda, usuwają posty, ale kłamstwo już poszło w Polskę. Bezpośrednimi sprawcami siania tej nienawiści są działacze PiS i Konfederacji, ale koalicja rządząca również ma w tym duży udział. Nie można zapominać, co dzieje się wciąż od lat na granicy Polski i Białorusi. Ludzie ginęli i giną, prawa człowieka były i są łamane. Rządowa koalicja biła na alarm, gdy robił to PiS. Po zmianie władzy kontynuuje jego dzieło, które nagle jest już ok. Prawa człowieka można tymczasowo zawiesić, gdy Donald Tusk uzna, iż taka jest racja stanu. Zagrożenie ze strony rosyjskiej i białoruskiej zlewa się w jego narracjach z figurą groźnego migranta.

Nie da się umyć rąk od radykalizacji polskiego społeczeństwa, jeżeli się jest w rządzie — tym albo którymś z poprzednich. Tak jak przemoc o skali nie do powstrzymania zaczyna się od nienawiści, tak nienawiść najlepiej buduje się na systemowych zaniedbaniach. Na rasistowskie ataki w całej Polsce pracują nie tylko politycy PiS i Konfederacji. To, iż polskie społeczeństwo jest tak podatne na rasizm i kampanie nienawiści, to wspólne dzieło polskiej klasy politycznej. Gdyby poprzedni rząd Tuska nie zostawił związków partnerskich na nieuchwytne „później”, a osoby LGBT+ były chronione przed mową nienawiści, nie byłoby tak łatwo w 2019 roku nasłać setek kiboli, ale też zwykłych agresywnych mieszkańców Białegostoku na marsz równości, który prawie zmienił się w pogrom. Tego samego roku policja udaremniła atak bombowy na marsz w Lublinie. O atakach na osoby LGBT+ czytaliśmy tak, jak teraz czytamy o przemocy w imię „obrony” Polski.

Strach sprawia, iż przemoc staje się nie tylko normalnością, ale wręcz patriotyczną cnotą. Strach instrumentalnie podsycany przez polityków, którym rosną słupki. Strach wyłącza myślenie i narzuca – nomen omen – czarno-białe rozumienie świata i ludzi, wedle którego Polacy to kryształowe ofiary, a faszyzm jest skazą Niemców.

Nie. Kult siły i intelektualnego prostactwa, degeneracja pojęcia patriotyzmu do pustych symboli jak hymn śpiewany dla większej liczby lajków i udostępnień, gloryfikacja przemocy powodowanej najbardziej prymitywnymi odruchami – to wszystko motywy faszystowskie i mają się one w Polsce z dnia na dzień coraz lepiej.

Faszyzm nie jest wtedy, gdy „kibole” biją ludzi za tęczę albo kolor skóry. Faszyzm jest wtedy, gdy z euforią lub przynajmniej obojętnością obserwują to „zwykli ludzie”. To od nas wszystkich zależy, czy oddamy nasz kraj i naszą przyszłość w ręce ideologii, która kiedyś doprowadziła do rzezi Woli i zrównania Warszawy z ziemią. Nas, nie-kiboli zawsze było i będzie więcej – pytanie tylko czy będziemy siedzieć cicho.

Do naszych hardych obrońców ojczyzny kierujemy tę myśl: Patrioto – włącz myślenie! Wszystkie te Bąkiewicze i Brauny mają cię centralnie w dupie. To do nich płyną ruble.

Idź do oryginalnego materiału