Zobacz szczegóły sprawy.Tragedia na torach i sądowy finał"Przewrotność losu sprawiła, iż zginął w miejscu, które tak kochał" – te słowa najlepiej oddają dramat, który rozegrał się 1 lipca 2024 roku na przejeździe kolejowym w Ołtarzewie. Tego dnia maszynista Rafał Kamiński prowadził pociąg relacji Sochaczew–Warszawa, gdy jego skład uderzył w tira, który utknął między zamkniętymi rogatkami.Kierowca ciężarówki – Marek S. – nie zachował należytej ostrożności i wjechał na przejazd pomimo braku możliwości kontynuowania jazdy. Prokuratura uznała, iż to jego działania doprowadziły do wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Rafał zginął na miejscu.Pasja silniejsza niż przeszkodyRafał Kamiński nie był "zwykłym maszynistą". Choć z wykształcenia był germanistą, od najmłodszych lat pasjonował się koleją. Jak wspomina Donata Nowakowska, rzeczniczka Kolei Mazowieckich, Rafał już jako dziecko wypatrywał pociągów z łąk w pobliżu torów.Z powodu wady wzroku początkowo nie został dopuszczony do pracy maszynisty, ale nie zrezygnował z marzeń – przeszedł operację korekty wzroku i po latach wreszcie zasiadł za nastawnikiem. Pracował jako maszynista przez 12 lat.Zdarzenie z 1 lipca 2024 roku zostało zarejestrowane przez kamery przy przejeździe. Samochody stały w korku, kiedy szlabany zaczęły opadać. Kierowca ciężarówki – zamiast wycofać – wjechał głębiej na przejazd, całkowicie go blokując. Maszynista nie miał szans na reakcję. Pociąg Kolei Mazowieckich uderzył w bok tira, który przewoził materiały budowlane. Rafał Kamiński poniósł śmierć na miejscu, pozostawiając rodzinę i dwójkę dzieci.– Jego miłość do kolei była niesamowita. Każdy, kto go znał, wie, jakim był człowiekiem. – mówi Marcin Jabłoński, maszynista i kolega Rafała.Kara dla sprawcy śmiertelnego wypadkuSprawą kierowcy tira zajęła się Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie. Marek S. przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia zgodne z zebranym materiałem dowodowym. Prokurator uznał, iż nie ma potrzeby przeprowadzania procesu – zawnioskował o wyrok bez rozprawy.Sąd Rejonowy w Pruszkowie orzekł: rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, zakaz prowadzenia pojazdów kategorii C i CE przez rok, obowiązek zapłaty 12 700 zł na rzecz ojca zmarłego, a także koszty sądowe. Wyrok uznano za słuszny.Dla wielu był symbolem pasji i oddania. Rafał Kamiński został upamiętniony przez Koleje Mazowieckie w wyjątkowy sposób – jedna z lokomotyw Gama (111Eb) nosi dziś jego imię. Na ekspozycji w Stacji Muzeum można oglądać zdjęcia pojazdów kolejowych autorstwa Rafała oraz wspomnienia jego kolegów z pracy.– Rzadko spotyka się takich ludzi, którzy, tak jak on, żyją swoją pracą. Cudowny człowiek – mówiła po tragedii Donata Nowakowska.Czytaj więcej: