- Naszą rodzinę dotknęło wielkie nieszczęście – opowiada Patrycja. – Kiedy brat z rodziną jechali nad morze, doszło do wypadku. Mój brat i mała córeczka zginęli na miejscu. Bratowa Eliza z dotkliwymi obrażeniami wylądowała w szpitalu, a ich synek Lech jakimś cudem wyszedł z tego tylko lekko poturbowany. Bardzo długo byliśmy wszyscy w traumie, bratowa nie pozbierała się do dziś, choć minęły lata.
Przez ten bardzo trudny czas, Patrycja oraz jej rodzina, robili wszystko, by pomóc Elizie i małemu Lechowi do siebie dojść. Chłopiec przez rok mieszkał z nimi w domu. Jego mama musiała przejść długą rehabilitację, po skomplikowanych złamaniach. Pijany kierowca, jak brat Patrycji, zginął na miejscu. Nie było choćby kogo winić.
Rodzina Patrycji cały czas wspiera Elizę. Lech wychowywał się ze swoimi kuzynkami. Wszyscy są bardzo zżyci.
- Bardzo lubimy Lecha, to miły i wrażliwy młody mężczyzna – przyznaje Patrycja. – Traktuję go trochę jak syna, jest żywą cząstką mojego kochanego brata. Jak tylko mogliśmy tak pomagaliśmy Elizie poradzić sobie ze stratą męża, a potem z wychowaniem chłopaka. Mój mąż starał się zastąpić mu ojca. Zabieraliśmy ich na wspólne wakacje. Zawsze są u nas gośćmi na świętach. Zapraszamy ich także na letnie imprezy w ogrodzie.
Również w codziennym życiu, Eliza oraz jej syn, mogli liczyć na pomoc. Mąż Patrycji nigdy nie odmawiał gdy zapchał się zlew, albo trzeba było coś wyremontować w ich domu. Także, gdy wdowa zachorowała, to Patrycja obejmowała nad nią i jej synem opiekę.
- Lech był zawsze zamknięty w sobie, ale kto by się dziwił po takiej tragedii – stwierdza Patrycja. – Nie uprawiał sportu z innymi chłopakami, dużo czytał. Lubił zamykać się ze swoim komputerem i grać. Co roku z matką wybierali się na pielgrzymkę do Częstochowy. Nie zdziwiło nas gdy w szkole średniej zaczął bąkać o zostaniu księdzem. Szanowaliśmy ten wybór. On był często smutny, myśleliśmy, iż to ta trauma z dzieciństwa. Mógł szukać ulgi w duchowości.
Matka Lecha przyjęła decyzję syna z umiarkowanym entuzjazmem. Ona zawsze marzyła, by syn skończył studia i znalazł żonę. Chciała, by się ożenił, miał kilkoro dzieci, wówczas jako babcia będzie mogła cieszyć się wnukami. Spełni się jako kobieta, której zbyt gwałtownie odebrano szansę na większą rodzinę. Dorastający Lech wyjechał na jakieś zgrupowanie młodzieży katolickiej i wrócił odmieniony.
- Nie wiem co tam zaszło, ale już nie chciał zostać księdzem – opowiada Patrycja. – Nie zwierzał mi się, gdy pytałam czym się przejmuje, czy mogę mu pomóc. Płoszył się i twierdził, iż wszystko jest w porządku i nie potrzebuje pomocy. Uciekał od bliskości. Poprosiłam męża, aby jak by to zrobił jego ojciec, przeprowadził z nim tak zwaną męską rozmowę o dziewczynach i o seksie. Lech się podobno zmieszał, zaczerwienił i oczywiście uciekł. Daliśmy mu czas, z nadzieją, iż jeżeli będzie potrzebował wsparcia, to u nas go znajdzie.
Ucieczka do dużego miasta
Lech przyłożył się do nauki i dostał na studia. Matka była dumna z syna, wujostwo także.
- Eliza liczyła, iż na uczelni pozna jakąś miłą dziewczynę i przyprowadzi do domu – wspomina Patrycja. – Snuła plany jak to będzie, gdy jej syn się ożeni. Była tak pewna tego scenariusza, iż już prawie kupowała jakieś śliczne ubranka dla przyszłych wnuków. Wypisała choćby najpiękniejsze, jej zdaniem, imiona dla dziewczynki i chłopczyka. Cieszyliśmy się jej marzeniami, bo po śmierci męża, całe swoje życie skoncentrowała na synu. Miała tylko jego.
Czas mijał, Lech zdawał kolejne egzaminy, ale nic nie mówił o jakiś swoich sympatiach. Gdy matka pytała o dziewczyny, to ją zbywał, iż nie ma żadnej, która by mu odpowiadała. Eliza wierzyła w jego słowa.
- Przychodziła do nas na kawę i dzieliła się swoimi przemyśleniami – mówi Patrycja. – Jej zdaniem na studiach nie ma porządnych dziewczyn, które mogłyby być żoną Lecha. Były rozpuszczone, feministki z potrzebą posiadania psa lub kota, zamiast prawdziwej rodziny. Albo spotykał poszukiwaczki mężczyzny, który będzie je utrzymywał. Współczesne dziewczyny, miały zdaniem Elizy, myśleć tylko o makijażach, paznokciach i imprezach. Była oburzona tym zepsuciem i nie dziwiła się, iż Lech nie chce takiej żony.
Córka Patrycji była zirytowana takim niesprawiedliwym, jej zdaniem, generalizowaniem. Ona też była na studiach, na innej uczelni, ale uważała, iż i ciocia Eliza i Lech wygadują jakieś farmazony. Wśród koleżanek było pełno dziewczyn, które nie myślały o tipsach i kotach, tylko szukały „normalnego” chłopaka do poważnego związku.
- Sugerowałyśmy naszej córce, by może zaprosiła Lecha na imprezę z koleżankami – przyznaje Patrycja. – Chłopak jest przystojny, bardzo zadbany, mógł się bardzo podobać. Jak opowiadała córka, przyszedł po długich prośbach, kilku koleżankom się spodobał, ale on się tylko spłoszył i oczywiście uciekł. Córka stwierdziła, iż Lech jest dziwakiem i tylko jej wstydu narobił.
Cała rodzina zgoniła to na karb jego ogólnej nieśmiałości oraz jeszcze nie do końca odrzucone plany zostania kapłanem lub zakonnikiem.
- Bratowa nie zamierzała tak tego zostawić, postanowiła pomóc synowi w znalezieniu odpowiedniej kandydatki na żonę – opowiada Patrycja. – Gdy tylko Lech wracał do domu, niby przypadkiem przychodziła do nich w jakiejś ważnej sprawie wybrana przez Elizę dziewczyna. Lech się denerwował, wychodził z domu, do kolegów albo przychodził do nas. Doszło do tego, iż bratowa nas prosiła o organizację grilla z niby koleżanką mojej córki, żeby młodych jakoś ośmielić. Oczywiście, plany brały w łeb i zostawała rozczarowana ewentualna kandydatka, bo Lech albo w ogóle nie chciał się odzywać, albo zręcznie opuszczał imprezę.
Nic na siłę
Patrycja i jej mąż byli przekonani, iż należy dać chłopkowi czas. jeżeli się zakocha, to sam powie i tyle. Tylko, iż Eliza obawiała się, iż syn skończy studia, wróci do domu i z takim podejściem do małżeństwa, zostanie starym kawalerem. Jak to jej zdaniem teraz w modzie. W ich mieście było wielu takich bezżennych kawalerów, co mieszkali z matkami.
- Traf chciał, iż miałam z pracy wycieczkę do teatru, na którą pojechałam – mówi Patrycja. – Oprócz spektaklu, mieliśmy czas na zwiedzanie miasta we własnym zakresie. Razem z koleżankami poszłyśmy na kawę do bardzo popularnej, tak zwanej „hipsterskiej kawiarni”, gdzie ponoć widuje się celebrytów. Siedziałyśmy w kącie, nagle zauważyłam swojego bratanka. Lech był w towarzystwie innego młodego mężczyzny. Chciałam krzyknąć i się przywitać, ale coś mnie powstrzymało. Ten mężczyzna złapał Lecha za rękę. To nie był przypadkowy gest. Była w tym ruchu i dotyku jakaś intymność, a choćby czułość. Olśniło mnie. Mój bratanek kochał mężczyzn. Wszystko nagle stało się jasne. Nie wiedziałam co zrobić, czy go zawołać, czy udawać, iż go nie widzę. Nie chciałam go jakoś dodatkowo zestresować.
Kiedy Patrycja wychodziła z lokalu, ich oczy spotkały się, Lech się zmieszał, a Patrycja z uśmiechem tylko mu pomachała. Potem czekała na rozwój wydarzeń. Nie dzwoniła do bratanka. Gdy do nich przyszedł z matką, nie komentowała tego z kim był, ani nie powiedziała nikomu, o ich przypadkowym spotkaniu w kawiarni.
- Widziałam, iż jest nieswój, tłamsił w sobie uczucia niepokoju – wspomina Patrycja. – Niby przypadkiem przyszedł za mną do kuchni. Nie wiedział jak zacząć. Pomogłam mu w tych mękach, zwyczajnie stwierdziłam, „przystojny ten twój przyjaciel”. Lech uśmiechnął się z ulgą. Zrozumiał, iż ma we mnie sojusznika. Problemem była jego matka.
Prawda bardzo zaboli
Podczas tej wizyty, Eliza cały czas opowiadała, jak po powrocie Lecha do domu ze studiów wyremontują kuchnię, iż trzeba kupić nowe meble do salonu i pokoju syna, bo przecież na pewno będą zapraszać koleżanki. Już szukała w mieście odpowiedniej firmy, w której syn mógłby pracować. Lech się nie odzywał, Patrycja nie widziała jak ostudzić planowanie przyszłości swojej bratowej.
- Za jakiś czas Lech zadzwonił do mnie i poprosił o rozmowę, wiedziałam co będzie miał do powiedzenia – przyznaje Patrycja. – Nie zamierzał wracać do małego miasteczka, planował rozpocząć życie ze swoim partnerem. Nie widział jak to powiedzieć swojej matce. Faktycznie, właśnie z tym problemem do mnie przyszedł. Oboje wiedzieliśmy, iż prawda o jego orientacji seksualnej i planach na życie, złamie jej serce. Poprosiłam go o zgodę na powiedzeniu prawdy mojej rodzinie. Nie widział problemu, potrzebował pomocy i akceptacji. Córka tylko się zaśmiała, iż tak właśnie myślała. Dla niej nie było w tym nic nadzwyczajnego. Znała homoseksualnych kolegów z uczelni. Mąż był zaskoczony, myślał iż Lech jest taki inny po śmierci ojca. W naszym świecie homoseksualizm to był temat tabu. Jednak to był nasz Lech, kochany bratanek, oczywiście mógł liczyć na swojego wujka. Odetchnęłam.
Lech wyłuszczył matce, iż nie wróci do domu. Głównym powodem miała być świetna oferta pracy, jaką otrzymał. Oficjalnie wynajmuje mieszkanie z kolegą, żeby było taniej.
- Eliza przez cały czas nie zna prawdy, a lech wolałby, żebym to ja z nią rozmawiała pierwsza. Ona przez cały czas marzy o wnukach, których nigdy mieć nie będzie. To jest nierealne – mówi Patrycja. - I nikt nie wie, jak jej o tym powiedzieć. I czy w ogóle mówić? Przecież ją to załamie.