Znalazł zgubiony telefon i oddał go właścicielowi. Gdy ten zobaczył wisiorek na jego szyi, zaniemówił z wrażenia…

polregion.pl 6 godzin temu

Znalazła zgubiony telefon i postanowiła oddać go właścicielowi. Gdy ten jednak zobaczył wisior na jej szyi, zdrętwiał

Alżbetka! rozległ się ochrypły głos ojczyma z głębi mieszkania.

Znów się zaczyna, pomyślała dziewczynka ze smutkiem. Oto i on

Szybko rozejrzała się, chwyciła bluzę z kapturem, narzuciła ją na ramiona i wybiegła z domu na podwórko.

Alu, gdzie lecisz? usłyszała słaby głos babci. Na krótko, babciu!

W bramie dwóch sąsiadów obserwowało ją z niepokojem: Znów robi problemy?

Ala po prostu skinęła im głową, bez złych intencji. Może na ulicy uda się przeczekać jego poranne humory.

Szła wolno chodnikiem w kierunku sklepu, co jakiś czas kopiąc kamyki. W głowie kołatała jej się jedna myśl:
Gdyby mama żyła On by tak ze mną nie postępował.

Matka Ali, Anna, zmarła rok temu. Pijany kierowca zasnął za kierownicą, a jego samochód uderzył z ogromną prędkością w przystanek autobusowy. Mama Ali i trzy inne osoby zginęły na miejscu. Kilku pasażerów zostało ciężko rannych. Sprawca obudził się dopiero, gdy otoczyli go ratownicy.

Po pogrzebie pojawiło się pytanie: kto zajmie się dziewczynką? Dziadkowie stanowczo odmówili.

Jesteśmy za starzy, by wychowywać nastolatkę powiedziała babcia. Dzisiejsze dzieci to niełatwy materiał. A nasze zdrowie już nie to co dawniej Proszę, powiedz coś błagała, zwracając się do męża. Nie damy rady. Niech zostanie z Darkiem, i tak ją adoptował.

Dariusz, mąż Anny, faktycznie adoptował Alę po jej narodzinach. Ale nigdy nie uważał jej za swoją prawdziwą córkę. Nie krzywdził jej, po prostu ignorował. Na początku mała wołała na niego tato, ale pewnego dnia surowo ją upomniał:

Nie jestem twoim tatą. Mów do mnie wujku Darku, rozumiesz?

Ala chciała zapytać mamę, kim jest jej prawdziwy ojciec, ale ta tylko żartowała z pytania. Po śmierci matki Dariusz zaczął pić częściej.

Gdy dziewczynka skończyła siedem lat, nieunikniony był początek szkoły.

Większość mojej wypłaty idzie na ciebie burknął ojczym, rzucając na łóżko nowy plecak wypełniony podręcznikami i zeszytami. Teraz twoja kolej, żeby pomóc. Będziesz sama gotować, sprzątać też twoja sprawa. Dom leży na twojej głowie.

No jasne, a kto by inny? pomyślała Ala, ale skinęła głową, by uniknąć kłótni.

Potem Dariusz zaczął wysyłać ją po zakupy, uprzednio dogadawszy się z kasjerką, by nie zadawała pytań. Na początku dziewczynka się wstydziła, ale z czasem się przyzwyczaiła. Przyzwyczaiła się też, iż kasjerka czasem podaruje jej coś słodkiego, tak po prostu, z dobroci.

I teraz znów szła znajomą drogą do sklepu, mijając parking. Kątem oka dostrzegła coś na ziemi. Wyglądało na telefon.

Obejrzała się, podeszła i podniosła go.

O rany! zdziwiła się. choćby nie jest porysowany!

Wcisnęła przycisk włączania cud! Telefon się uruchomił, a ekran nie był zablokowany. Dziewczynka usiadła na ławce pod sklepem i otworzyła listę kontaktów. Większość to nazwy firm z dopiskiem Sp. z o.o. lub S.A., potem nazwiska. W końcu znalazła: Żona. Wybrała numer.

Po kilku sygnałych ktoś odebrał.

Dzień dobry! Znalazłam telefon państwa męża powiedziała Ala spokojnie. Halo. Skąd wiedziałaś, do kogo dzwonić? Nie był zablokowany. Więc znalazłam panią wyjaśniła dziewczynka. Dobrze. Gdzie jesteś? Przyjadę po niego. Oczywiście, ale proszę niczego nie przeglądać, dobrze? Ala poczuła lekkie ukłucie urazy. Dobrze, dobrze. Już jadę.

Pod adres i rozłączyła się. Gdy tylko ekran zgasł, telefon zadrżał. Wyświetliło się: Nosacz. Ala niechcący się roześmiała. Przypomniała sobie chłopca z przedszkola z dużym nosem, którego ojczym nazywał Nosacz, robal nosaty.

Halo odezwała się. To mój telefon! Dzwonię przez koleżankę. Ach, od Nosacza? Właśnie! Mówiłaś, iż żona już jedzie? Zaraz będzie. Już idzie. Czekaj, jak masz na imię? Ala. Dobrze, Ala. Nie oddawaj telefonu. Będę tam za chwilę. Gdzie cię znajdę?

Dziewczynka zaczęła tłumaczyć, ale została przerwana:

Wiem, gdzie jesteś. Byłem tam godzinę temu, pewnie wypadł mi, gdy wsiadałem do auta. Czekaj!

Rozmowa się skończyła. Ala schowała telefon pod bluzą i czekała. Niebawem podjechał czerwony zagraniczny samochód, z którego wysiadła piękna kobieta. Dziewczynka aż zdrętwiała z podziwu. Kobieta rozejrzała się i podeszła do niej.

Cześć, to ty do mnie dzwoniłaś? Nie, odszedł. Powiedział, iż wróci za chwilę. Ależ niecierpliwy! warknęła kobieta zirytowana. Śpieszę się! Ciekawe, dokąd ja tak pędzę rozległ się drwiący męski głos za nimi.

Gdy się odwróciła, kobieta ujrzała wysokiego mężczyznę o ciemnych włosach. Jego twarz była poważna, z żywym, lekko szyderczym spojrzeniem.

Nie przybiegłaś tu przypadkiem po pieniądze z mojej karty? ciągnął. Na pewno poleciałaś jak rakieta, gdy usłyszałaś, iż telefon nie jest zablokowany? Oj, oj! próbowała żartować, ale było jasne, iż trafił w sedno.

Usiadł obok Ali.

Cześć! Dzięki, iż znalazłaś mój telefon. Jesteś bardzo porządną dziewczyną. Powiedz mamie, niech będzie z ciebie dumna. Nie mam mamy szepnęła Ala, spuszczając wzrok.

Rozpięła bluzę i wyjęła telefon. Mężczyzna wyciągnął rękę, ale nagle zastygł. Jego wzrok padł na wisior na jej szyi: mały klonowy liść z żywicy z biedronką u nasady.

Twarz kobiety spięła się, gdy zobaczyła jego wyraz. Zamknęła oczy, jakby uciekając przed wspomnieniami, a gdy je otworzyła, każdy mięsień jej twarzy zdawa

Idź do oryginalnego materiału