W Hagen na zachodzie Niemiec rozpoczął się w środę, 14 maja, proces polskiego kierowcy, który pół roku temu spowodował chaos na niemieckich autostradach.
Do zdarzenia doszło 30 listopada 2024 r. na autostradach A46 i A1. Polski kierowca przejechał 60 kilometrów, taranując kilkadziesiąt samochodów. Rannych zostało 19 osób zostało rannych, w tym siedem – ciężko. Policja oszacowała straty materialne na co najmniej 1,8 mln euro.
Proces Janusza R.
Teraz 30-letni Janusz R. stanął przed sądem krajowym w Hagen. Od momentu aresztowania Polak przebywa w klinice psychiatrycznej i właśnie tam chce go umieścić prokuratura. W rozpoczętym procesie nie grozi mu zatem kara w pełnym tego słowa znaczeniu – informuje niemiecka agencja prasowa DPA.
Biegły sądowy orzekł o niepoczytalności Polaka z powodu choroby psychicznej z ciężkimi urojeniami.
Polak przeprosił
W pierwszy dzień procesu Janusz R. prosił o przebaczenie. – Bardzo mi przykro z powodu tego wszystkiego – powiedział płacząc. Dodał, iż „naprawdę tego żałuje” i nie wie, jak kiedykolwiek może to naprawić.
Mężczyzna twierdził, iż przed tragiczną jazdą przez trzy dni nie spał. Miał słyszeć głosy, które doprowadzały go do szaleństwa. – Bałem się o syna w Polsce, bałem się, iż stanie mu się krzywda – mówił 30-latek. Dlatego wsiadł za kierownicę, aby jak najszybciej dotrzeć do swojego dziecka.
W dalszym toku procesu mają zostać przesłuchani liczni świadkowie. Wyrok ma zapaść najwcześniej w sierpniu br.