Sebastian Majtczak za kratami: w końcu dostał zarzuty. Śledczy chcą, by został w areszcie

natemat.pl 4 dni temu
Sebastian Majtczak to domniemany sprawca wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Półtora roku po tym zdarzeniu dostał zarzuty. Nie przyznał się, złożył wyjaśnienia. Na dalsze kroki może czekać w areszcie.


Sebastian Majtczak usłyszał zarzut spowodowania w 2023 r. wypadku na autostradzie A1. Wczoraj, 26 maja został sprowadzony do Polski ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Uciekł tam niedługo po wypadku.

Dziś trafił do prokuratury w Katowicach. Tam usłyszał zarzut na podstawie art. 177 par. 2 kk (spowodowania śmiertelnego wypadku). Sebastianowi Majtczakowi grozi 8 lat więzienia.

Obecnie wobec Majtczaka stosowany jest tymczasowy areszt. Prokuratorzy chcą przedłużenia tego "środka zapobiegawczego". Przypomnijmy, iż jednym z warunków oczekiwania na proces na wolności jest brak ryzyka ucieczki podejrzanego. Wydaje się, iż sąd będzie miał w pamięci fakt, iż Sebastian Majtczak przed polskim wymiarem sprawiedliwości uciekał przez półtora roku.

Sprawa Sebastiana Majtczaka i wypadku na A1


Ta tragedia zdarzyła się we wrześniu 2023 roku. Na autostradzie A1 na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego doszło do dramatycznego wypadku drogowego.

Z ustaleń prokuratury wynika, iż Majtczak prowadząc samochód z prędkością 250 km/h uderzył w tył Kii. W uderzonym pojeździe znajdowała się trzyosobowa rodzina (rodzice i 5-letni chłopiec), która wracała do województwa śląskiego z wakacji nad morzem. Wszyscy zginęli.

Majtczak po wypadku uciekł z Europy i schronił się na Bliskim Wschodzie. 15 maja Adam Bodnar ogłosił, iż władze Zjednoczonych Emiratów Arabskich wyraziły zgodę na ekstradycję Sebastiana Majtczaka do Polski. Jedynak, aby mogło do tego dojść, "konieczne było jego ponowne zatrzymanie na terenie ZEA".

Ponowne, bo pierwsze miało miejsce jeszcze w 2023 roku.

W drugiej połowie maja Sebastian Majtczak udzielił wywiadu na kanale Zbigniewa Stonogi. Nie miał sobie jednak nic do zarzucenia. – Obwiniam siebie o to, iż tam byłem, ale ja nie spowodowałem tego wypadku. Tam mógł być każdy z nas – stwierdził.

Idź do oryginalnego materiału