Zamachowiec-samobójca wysadził się w powietrze w niedzielę podczas nabożeństwa w greckoprawosławnym kościele Mar Elias w dzielnicy Dweilaa, położonej na obrzeżach syryjskiej stolicy. Jak podała państwowa agencja SANA, w momencie wybuchu w świątyni przebywało wielu wiernych.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka (SOHR), organizacji monitorującej sytuację w kraju z siedzibą w Wielkiej Brytanii, w wyniku eksplozji zginęło i zostało rannych łącznie 30 osób. Chińska agencja Xinhua, powołując się na tę samą organizację, podała, iż ofiar śmiertelnych jest co najmniej 19, a dziesiątki osób zostały ranne. Niektóre lokalne media informują, iż wśród poszkodowanych są dzieci.
Na miejscu widziano zniszczenia wewnątrz świątyni: zerwane ławki, rozbite elementy wyposażenia, ikony leżące na ziemi oraz kałuże krwi – relacjonują korespondenci AFP. Siły bezpieczeństwa i służby ratunkowe natychmiast zabezpieczyły teren i zaapelowały do mieszkańców Damaszku, by nie zbliżali się do miejsca zdarzenia.
Atak w Damaszku. Strzelał, a potem się wysadził
Na nagraniu, które krąży w mediach społecznościowych, świadek zdarzenia opowiada, iż napastnik wszedł do kościoła i zaczął strzelać do zgromadzonych, po czym zdetonował ładunek wybuchowy przymocowany do ciała.
Syryjska policja poinformowała, iż sprawca był powiązany z tzw. Państwem Islamskim. Na razie jednak żadna organizacja nie przyznała się oficjalnie do przeprowadzenia ataku.
Do zamachu doszło w momencie, gdy w Syrii trwa odbudowa władzy centralnej po latach wojny domowej. Prezydent Ahmad al-Sharaa, który próbuje konsolidować kraj, stoi przed wyzwaniem w postaci aktywności uśpionych komórek ekstremistycznych. Władze w Damaszku – pozostające de facto pod wpływem islamistycznych ugrupowań – próbują w tej chwili zyskać zaufanie mniejszości religijnych, do których należą również chrześcijanie.
Komentatorzy wskazują, iż zamach w Dweilaa jest pierwszym atakiem samobójczym na kościół w tym rejonie od wielu lat i może oznaczać nową falę zagrożeń ze strony ekstremistycznych grup.