Pięcioletni chłopiec, przechodząc przez jezdnię na ul. Oświęcimskiej w towarzystwie rodziców, został potrącony przez nadjeżdżający autobus. Dziecko jechało na rowerku.
Świadkowie relacjonują, iż zdarzenie nastąpiło błyskawicznie i mimo natychmiastowej reakcji osób postronnych oraz służb ratunkowych, nie udało się uratować życia chłopca.
Walka o życie dzieckaPo zderzeniu dziecko było nieprzytomne. Strażacy rozpoczęli reanimację jeszcze przed przyjazdem ratowników medycznych. Ze względu na krytyczny stan chłopca, na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Pięciolatek został przetransportowany do szpitala w Krakowie w stanie zagrożenia życia.
Lekarze walczyli o jego życie przez kilka godzin, jednak obrażenia okazały się zbyt poważne. Informację o śmierci dziecka potwierdziła reporterka Polsat News, Dominika Orzeł.
Śledztwo w tokuNa miejscu pracowali policjanci i prokurator, którzy zabezpieczyli ślady i przesłuchali świadków zdarzenia. Trwa ustalanie wszystkich okoliczności tragedii – w tym tego, czy do wypadku doszło na przejściu dla pieszych oraz w jakim stanie technicznym znajdował się autobus. Na razie nie ujawniono szczegółów dotyczących odpowiedzialności kierowcy.
Śledczy podkreślają, iż analiza monitoringu i ekspertyzy techniczne będą najważniejsze dla wyjaśnienia sprawy.
Wstrząśnięta społeczność i apele o ostrożnośćWieść o tragedii wstrząsnęła mieszkańcami Chrzanowa. W mediach społecznościowych pojawiają się liczne wpisy ze słowami wsparcia dla rodziny chłopca.
Eksperci ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego apelują zarówno do kierowców, jak i rodziców. Dorośli powinni zawsze trzymać dzieci za rękę przy przechodzeniu przez ulicę i uczyć je zasad poruszania się po drogach, a kierowcy muszą zachowywać szczególną ostrożność przy przejściach dla pieszych.
Możliwe zmiany w organizacji ruchuSamorządowcy zapowiadają, iż rozważą dodatkowe zabezpieczenia w rejonie ul. Oświęcimskiej. W grę wchodzą progi zwalniające, lepsze oznakowanie przejść dla pieszych i kampanie edukacyjne skierowane do najmłodszych.
Jak podkreślają służby, jedynie wspólna odpowiedzialność – kierowców, rodziców i instytucji – może zapobiec podobnym tragediom w przyszłości.